poniedziałek, 21 października 2013

Dlaczego BI jest drogie? Bo... musi.

No, powiedzcie sami, dlaczego taki biaj kosztuje miliony? No, gdzie idą te pieniądze?
Na kilku programistów, robiących mięcho, lub kilku kolejnych, klejących ETLki?

Świat BI musi mieć kasę na Gartnerka, na korupcję, na panów dziennikarzy, na Computerworlda, na kuse panienki przy stendach. Ludzie, to wszystko kosztuje i kasa na to musi być. Im czystszy marketing, tym większa relacja cena/koszt, itp. Stąd, klaruję, że niskokosztowych biajów nie ma. To nie ten rynek. Tu trzeba drogo i trzeba to robić tak, jak powyżej. Kufałek (QlikView) nawet to skumał - popatrzcie, jaki był wojowniczy na początku, a jak teraz hołubi wręcz fakt, że się wcisnął w kwadracik Ogrodnika (Gartner). Tak normalnie już biajuje - roztacza szczęście dla tych, co to łykają, ewentualnie dopieszcza szkoleniami w ciepłych krajach, a decydentów korumpuje. I to działa! A maluczcy sobie muszą radzić exceliozką - gdyby jej nie było, świat biaja umarłby już dawno. A tak, biaj robi swoje, a exceliozka go ratuje. I, oczywiście, biaje z nią "strasznie walczą", itepe...

czwartek, 10 października 2013

Wdrażam BI

(Znam podobne przypadki)
Załóżmy, że chcę wdrożyć biaja, bo słyszałem, że "rozwiązuje problemy informacyjne". Jestem decydentem i się nie znam. Wynajmuje "projekt managera" (PM).

Projekt manager przystępuje do roboty profesjonalnie - rozsyła do biznesu ankiety wymagań
Czeka, a biznes myśli. Tego chcę i robię to w Excelku, dobra, żeby to było na platformie, chcę wszystko, żeby i to, i to, i tamto. Przytakuje mu PM - pisz wszystko, co chcesz, teraz jest burza mózgów - pisz wszystko. Biznes pisze, a nawet - konfabuluje.
Powstaje koszmarek pt "spis wymagań", PM śle go (mediuje, hehehe) do dostawcy. Dostawca, przypomnijmy , JUŻ WYGRAŁ PRZETARG, w którym obiecywał wszystko.
Dostawca zaczyna wydziwiać, że przez wszystko, to on rozumiał "wszystko, co jest możliwe" a tu takie konfabulacje...
PM do biznesu: "ograniczcie sie!". Biznes wycina co drugi swój projekt i to wycina z potrzeb te, które już ma w Excelu. Bo, skoro już ma, to będą dalej, nawet jak tamci coś sknocą.

Dostawca coś robi, robi akurat bardziej te rzeczy niepotrzebne - patrz zdanie wyżej.
Oddaje projekt - PM widzi, że biznes łapie się za głowę, że nie o to mu chodziło.
Biznes pyta z rozpaczą w głosie: ALE CZY TE DANE MOŻNA DO EXCELA - tam już sobie poradzimy!
Dostawca robi (odblokowuje dotychczas tajemny) eksport do Excela.
Biznes się krzywi, PM gada "no, tak przecież chcieliście!" - biznes podpisuje odbiór.

CO POZOSTAJE????
Eksport do Excela i exceliozka.

A my proponujemy (SOA):
Dajcie ludziom excelki - te excelki to system!
Usprawnijcie je, dając im pod spód hurtownie danych, datamarty dziedzinowe, nauczcie z nich korzystać.
Niech Biznes sam sobie zrobi prototyp!
GOTOWY SYSTEM INFORMACYJNY.


A, że będzie to tzw. wieczny prototyp? Cóż, biznes jest zmienny - tylko prototyp nadąży za tymi zmianami.
Wszystkie "systemy BI" są do wyrzucenia.

Biajowy czad


A biaj zaczadził wielu. Tak z godzinę temu w Trójce gadał jakiś dziennikarz z tym Legutką od tej ekonomii - warto czasami posłuchać, jakie głupoty walą chłopaki - jeden czyta niusy z gazet, a chłopaki dziennikarze dopowiadają - zwykle albo takie oczywistości, że aż boli, albo podobne głupoty. Ale się kręci. A Legutko bryluje i to chodzi.

A, i dzisiaj ów dziennikarz, a'propos, co tam te dzisiejsze komputery mogą i w ogóle, rzucił, że teraz komputery są tak wszechmogące, że "prezes na swoim tablecie ma obraz całej firmy".
Chyba jako zdjęcie na pulpicie. Ale tego nie dodał.

Zastanówmy się chwilę jednak nad tym stwierdzeniem.
Co to jest i czy w ogóle jest możliwy "obraz całej firmy na pulpicie" - oczywiście już na serio, czyli w sensie informacyjnym.
Wystarczy popatrzeć na swój folder "ulubione", żeby się zorientować, że obraz całej firmy to rzecz niemożliwa do uzyskania "na pulpicie".
Bo, jak masz dużo folderów, to masz gąszcz i nic nie widzisz
Jak masz informację syntetyczną, to brak szczegółów zabija
Jak masz syntetykę i śliczne drill-downy do analityk, to wszystko jest suche i sztywne, i, biegając wciąż po owym "drzewie informacji", myślisz tylko o wyjściu z niego.

I DLATEGO, BARANY OD BIAJA i Panie Dziennikarzyno! Prezesi bywają jednak w swoich firmach, bo owe biaje mogą dać dwie cyferki, ale życie jest gdzie indziej. Biajowo to najbardziej - nie, że drogie - to jedno z najbardziej bezsensownych miast świata.