poniedziałek, 30 stycznia 2012

Rzeź

(Nie, niestety, nie reklamuję Romana, film mi się tak średnio podobał.)

Kiedyś złapałem mysz (taką żywą - istnieją takie! - takie info dla nolajfów) w pułapkę. Była oszołomiona, ale żyła. Puściłem ją na ogród, żeby się z nią "pobawił" pies - niech ma trochę z życia.
Trącał ją łapką, doskakiwał, odskakiwał, wąchał, szczekał, nawet lizał(!) - chciał się bawić. A myszka nic, w ogóle nie zwracała na niego uwagi, ani, tym bardziej, nie chciała uciekać. Ona już na nic nie miała siły, a zaczepki były daremne.

Jak z biajkami.

Wyobrażam sobie, jaka jazda jest teraz w firmach biajowych... Trochę Wam, biajki, współczuję.
Rzeź.

P.S.
Drodzy Biajkowie,
Swoją drogą, ciekawi mnie bardzo, czy zrozumieliście coś z naszych, tu, uroczych, pogadanko-połajanek, a mianowicie, że, w sprzedaży oprogramowania, najważniejszy jest użytkownik, a nie Wasze ideolo.
Ciekawe, czy zaczniecie teraz wiżualbejzikować (wielu już tak robi), czy będziecie się bujać z firmy biajowej do firmy biajowej za coraz niższe stawki, czy też, i też wielu już tę drogę obrało, będziecie wymyślać coraz to TAŃSZE opcje biajów, łącznie z opensołrsami, w żałosnej nadziei, że Wasze ideolo jest OK, tylko żarłoczność dotychczasowych pracodawców była za duża?

Ech, życie... i, żeby nie było, to nie moja wina, tylko Waszej chorej ideologii.
Zapraszam do współpracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz