czwartek, 10 października 2013
Biajowy czad
A biaj zaczadził wielu. Tak z godzinę temu w Trójce gadał jakiś dziennikarz z tym Legutką od tej ekonomii - warto czasami posłuchać, jakie głupoty walą chłopaki - jeden czyta niusy z gazet, a chłopaki dziennikarze dopowiadają - zwykle albo takie oczywistości, że aż boli, albo podobne głupoty. Ale się kręci. A Legutko bryluje i to chodzi.
A, i dzisiaj ów dziennikarz, a'propos, co tam te dzisiejsze komputery mogą i w ogóle, rzucił, że teraz komputery są tak wszechmogące, że "prezes na swoim tablecie ma obraz całej firmy".
Chyba jako zdjęcie na pulpicie. Ale tego nie dodał.
Zastanówmy się chwilę jednak nad tym stwierdzeniem.
Co to jest i czy w ogóle jest możliwy "obraz całej firmy na pulpicie" - oczywiście już na serio, czyli w sensie informacyjnym.
Wystarczy popatrzeć na swój folder "ulubione", żeby się zorientować, że obraz całej firmy to rzecz niemożliwa do uzyskania "na pulpicie".
Bo, jak masz dużo folderów, to masz gąszcz i nic nie widzisz
Jak masz informację syntetyczną, to brak szczegółów zabija
Jak masz syntetykę i śliczne drill-downy do analityk, to wszystko jest suche i sztywne, i, biegając wciąż po owym "drzewie informacji", myślisz tylko o wyjściu z niego.
I DLATEGO, BARANY OD BIAJA i Panie Dziennikarzyno! Prezesi bywają jednak w swoich firmach, bo owe biaje mogą dać dwie cyferki, ale życie jest gdzie indziej. Biajowo to najbardziej - nie, że drogie - to jedno z najbardziej bezsensownych miast świata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz