Jestem sobie Kopiujwklejek (the Copy-Paste-er). Ale już mnie denerwują te linki i bałagan.
Mędzę szefowi, żeby mnie wysłał na jakiś kurs. Co tam mamy w ofercie? VBA
- o, to jest w E., to może to? A może Access - też mamy w Ofisie - może
się przyda? Na pewno się przyda - raz, że mnie wyślą na następny kurs, a
poza tym porobię tu jakieś ewidencje różne. Do informatyków nie idę,
oni się zamknęli w pokoju (to przenośnia, oczywiście), oni tam gadają o
jakiś serwerach, serwisach, chmurach. A ja chcę tego Excelka, tylko
lepiej.
Więc czytam dyskusje różne np. na GLu (GoldenLine.pl).
Dyskutują czy Access (ogólnie mała zarządzana baza plikowa) jest lepsza od SQLSE (mała super zarządzana super baza).
No nie wiem, na bazach się nie znam, nikt mnie tego nie uczył. Access też trudny. Zacznę od VBA!
O, są formularze! Jak fajnie - zrobię sobie ewidencję w VBA. Krzaczy się
- no tak, nie umiem - drugi kurs. Po dwóch latach: VBA nie obsługuje
baz - pójdę na tego Accessa. Krzaczy się - no tak - ta cała informatyka
jest bez sensu - WRACAM DO EXCELKA. Porąbany, ale przyjazny.
A SQL jako język zapytań dalej "nieodkryty" (świętujemy 20. rocznicę ANSI 92!!!)
A SQLSE może być dawany z dopłatą i tak nikt nie wie, po co.(*)
Accesski dalej się będą krzaczyć, bo lobby accessków musi przecież żyć.
Informatycy dalej będą się patrzeć na mnie, jak na idiotę, że ja używam excelka.
Szefowie dalej będą kupować jakieś biaje (BI = Business Intelligence), które chociaż naobiecują.
Pozdrawiam.
P.S.
(*) A najgorsze, że nie wie tego sam Microsoft. Ostatnio mieliśmy osobistą
przyjemność z polskim obermenago od SQLSa. Spicz się nie kleił.
piątek, 5 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz